atarionline.pl
atarionline.pl Atari
Login:
Hasło:
Zapamiętaj mnie
Translate to RSS RSS
Gra "Dangerous City" uwolniona! z 2024-10-03 15:49 (7)
Miniaturowe Atari #2 z 2024-09-30 19:15 (12)
Wkrótce "Bubble Bobble" na Atari z 2024-09-27 10:34 (52)
Pokłosie KWAS #34 - Projektowanie cartów Atari z 2024-09-26 20:28 (9)
Nocne Retro Granie w Poznaniu z 2024-09-24 20:35 (1)
O kodowaniu efektów dema na Atari STE z 2024-09-22 15:58 (27)
Co nowego dla Atari Portfolio? z 2024-09-19 19:43 (0)
Najmniejsze Atari cz. II z 2024-09-17 21:07 (4)
Nadlatuje polski sokół! z 2024-09-12 18:44 (16)
Atarowskie maleństwo po raz piąty! z 2024-09-09 18:58 (2)
Pamiętniczek dinozaurowych koderów z 2024-09-05 14:01 (12)
"Mafia" - od zera do supergangstera z 2024-09-03 23:55 (20)
Wkrótce spotkania z 2024-09-02 20:38 (5)
Ankieta dla zainteresowanych efektami w demie z 2024-08-30 17:54 (22)
Autorzy o demie "The Coders' Guide to the Demoscene" z 2024-08-26 14:29 (35)
Przejście gry "Auf Wiedersehen Monty" z 2024-08-26 14:23 (9)
Autorzy "Technical Difficulties" z 2024-08-25 16:58 (9)
Autorzy o "Auf Wiedersehen Monty" z 2024-08-23 20:56 (13)
Demo "The Coders' Guide to the Demoscene" w szczegółach z 2024-08-22 14:27 (4)
Gra "Auf Wiedersehen Monty" w szczegółach z 2024-08-21 19:11 (9)
«« nowszestarsze »»

Pomocnik/Helper
Gry/Games

Katalog gier (konwencja TOSEC)

Opisy gier
"Old Towers" (Atari ST) opisał Misza (19)
Submarine Commander opisał Kaz (13)
Frogs opisał Xeen (0)
Choplifter! opisał Urborg (0)
Joust opisał Urborg (16)
Commando opisał Urborg (35)
Mario Bros opisał Urborg (13)
Xenophobe opisał Urborg (36)
Robbo Forever opisał tbxx (16)
Kolony 2106 opisał tbxx (3)
Archon II: Adept opisał Urborg/TDC (9)
Spitfire Ace/Hellcat Ace opisał Farscape (8)
Wyspa opisał Kaz (9)
Archon opisał Urborg/TDC (16)
The Last Starfighter opisał TDC (30)
Dwie Wieże opisał Muffy (19)
Basil The Great Mouse Detective opisał Charlie Cherry (125)
Inny Świat opisał Charlie Cherry (17)
Inspektor opisał Charlie Cherry (19)
Grand Prix Simulator opisał Charlie Cherry (16)
«« nowszestarsze »»

Katalog gier (konwencja Kaz)
Aktualizacja: 2024-10-03
Liczba katalogów: 8400, liczba plików: 36756
Zmian katalogów: 4, zmian plików: 6

0-9 A B C D
E F G H I
J K L M N
O P Q R S
T U V W X
Y Z inne
zipCałość 2928 MB


Wewnętrzne/Internals



   Nowinki tworzone dzięki CuteNews
Marcin "Kaczor" Baryłka
Karol Wiśniewski: Tradycyjnie zacznijmy od wypełnienia kwestionariusza...

Marcin Baryłka: Nazwisko: Baryłka, imię: Marcin, znany również jako Kaczor. Data urodzenia: 27 kwietnia 1974 roku. Czy PESEL mogę sobie darować?



KW: Wyjątkowo tak. Czym się obecnie zajmujesz w czasie wolnym jak i niewolnym?

MB: Jestem programistą komputerowym prowadzącym własną działalność gospodarczą i świadczącym usługi informatyczne różnym podmiotom. Interesuję się... o rany, naprawdę wiele tego, mianowicie: fantastyką - jestem współautorem dwóch gier RPG (papierowych): "Dzikie Pola" i "Neuroshima"; historią - w bibliotece publicznej na Bemowie mam swoją ulubioną półeczkę informatyką - wiadomo; muzyką rockową - pracowałem cztery lata w Radiostacji (taka rozgłośnia), potem od czasu do czasu (w zastępstwie Roberta Kilena) prowadziłem imprezę Hardzone w warszawskim klubie „Park”; biologią - moje pierwsze studia, to biotechnologia, na informatykę poszedłem później. I, jak to mawiają Anglicy, „last but not least” - piłka nożna oglądana na żywo. Od pewnego czasu, z konieczności interesuję się też pedagogiką: mam dwie córki, starsza poszła w tym roku do szkoły i to muzycznej :-).

KW: Cofnijmy się zatem do twojego dzieciństwa. Jaki był ten pierwszy raz?

MB: Dawno temu, gdy miałem 8 lat, u kumpla mojego ojca zobaczyłem cudo techniki początku lat osiemdziesiątych czyli ZX Spectrum. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia (w komputerze rzecz jasna, nie w wujku) i odtąd „wujek Andrzej” stał się moim ulubionym. Tak to się zaczęło. Gry szybko mi się znudziły i w wieku 8,5 roku zostałem programistą (he, he).

KW: A Atari?

MB: Było to nieco później, bo w październiku 1986 roku. Miałem wtedy 12 lat i moi starzy po długim namyśle zaryzykowali i postanowili, że kupią mi komputer. Namyślali się, ponieważ sprzęt był straszliwie drogi - kosztował 125 dolarów w Peweksie (przeliczcie to sobie na dzisiejsze pieniądze i niech który spróbuje powiedzieć, że za komuny było lepiej). Rodzice bali się, że będą musieli wydać wszystkie oszczędności i jeszcze się zapożyczyć (takie to były czasy), a mały Marcin szybko się tym znudzi i komputer będzie się kurzył. Ale zaryzykowali i… szybko tego pożałowali, bo jedyny telewizor w domu był non-stop zablokowany.

Dostałem klasyczny Atari 800XL, chyba jeden z ostatnich modeli w sprzedaży, bo moi przyjaciele (w tym niejaki Wiewiór, znany też z łamów "Top Secret") pół roku później kupili już 65XE. Ojciec - elektronik zmajstrował interfejs do magnetofonu i tak zacząłem. Parę lat później dokupiłem sobie „szarą lodówę”, czyli California Access, którą przerobiłem rychło na dużego TOMS-a, czyli „Multi drive”. Samemu komputerowi rozszerzyłem tylko pamięć do 128 kB.

KW: Na Atari też próbowałeś programować?

MB: Jasne, że próbowałem, kto nie próbował? Zacząłem od BASIC-a i Turbo Basica XL, potem bawiłem się Action! z pirackiego kartridża, a skończyłem na asemblerze. Potem jednak razem z kolegami uznaliśmy, że brakuje nam komputerowego muzyka i przejąłem te obowiązki. Nie żebym miał jakieś specjalne wykształcenie, chodziłem jedynie do klasy muzycznej w podstawówce, ale jakoś mnie do tego ciągnęło. No i zaowocowało to muzyką do gier „SexVersi” i „T-34: The Battle”.



KW: Te gry były dość oryginalnymi produkcjami - skąd takie pomysły? Z niechęci do platformówek?

MB: Oj, tak. W "Top Secret" miałem opinię marudy, któremu się żadna gra nie podoba. A wzięła się stąd, że circa about 90 procent wszystkich produkcji to były platformówki albo komnatówki właśnie. Większość gier była nie do odróżnienia od siebie. Zresztą, po tych kilkunastu latach (o rany, ale ten czas leci, nie?) pamiętam najlepiej te gry, które platformówkami nie były. Inaczej ujmując: było mnóstwo platformówek na rynku. Można było zabłysnąć robiąc grę, która platformówką nie była. I to niedużym wysiłkiem.

KW: Czemu gry wydał Mirage?

MB: Nie pamiętam szczegółów, bo załatwiał to Mirek Sobczak, nasz koder. Mirage miał poważną zaletę - był z Warszawy, tak jak my. Poza tym, Mirek współpracował wtedy z TOMS-em, tym od stacji dysków (nawet napisał kilka programów dołączanych do przeróbek TOMS) i ci goście go skontaktowali z Miragem.

KW: Wiesz może jak się sprzedawały gry, do których zrobiłeś muzykę?

MB: Pojęcia nie mam! Dostaliśmy jakąś kasę za sprzedaż, i tyle. Nie było tego wcale dużo, chociaż kwoty nie pamiętam. Zrobiliśmy te gry raczej dla zabawy i żeby udowodnić sobie i innym, że wiemy, jak zrobić fajne gry, nie tylko komnatówki.

Z tym wiąże się ciekawa historia: otóż wydaliśmy "SexVersi" i dystrybutor przesłał to do redakcji. Razem z Wiewiórem mieliśmy mały zgryz, bo nie wypadało recenzować własnej gierki (Wiewiór do tej gry zrobił grafikę, ja - muzykę). A musiała być opisana, bo gier na Atari było w sumie niewiele. Zrecenzował ją bodajże Emilus, dając prawie maksymalne oceny. Dalszy ciąg całej sprawy był taki, że w napięciu czekaliśmy, co napiszą o niej w konkurencji, bo jeśli Secret Service by ją zjechał, a my byśmy wychwalali, to czytelnicy by się pokapowali. Ale na szczęście „SS” dał również wysokie oceny. Nie wiem, może gołe baby ściągane z Amigi przyjemnie nastroiły recenzentów?

KW: A co jeszcze zaprogramowałeś na Atari i poza nim?

MB: Generalnie nie pisałem programów w dostępnych w wolnej sprzedaży. Jestem programistą korporacyjnym i piszę programy dla firm, w których pracuję. W tej chwili pracuję na własny rachunek, tworząc oprogramownie m.in. dla dystrybutora sprzętu kompuerowego, z którym mam zawarty kontrakt. Pracowałem też w firmie ubezpieczeniowej Amplico Life, gdzie pisałem duże aplikacje raportujące albo zajmujące się utrzymaniem portfela polis. Potem dla "Pulsu Biznesu", gdzie napisałem między innymi oprogramowanie dla Gazel Biznesu i notowań giełdowych. Moim dziełem jest oprogramowaie dla małego, niezależnego serwisu ngi24.pl. Pracowałem w MS SQL-u, DB2, PostgreSQL, Javie, Delphi, Visual Basicu, PHP, C#, Pythonie (mój aktualnie ulubiony język programowania), wreszcie w COBOL-u.

Jeśli chodzi o Atari, to jak już mówiłem wcześniej, wydaliśmy tylko te dwie gry, do których zrobiłem muzykę. Na więcej nie miałem energii, czasu i chęci. Koledzy koderzy porobili jeszcze parę użytków dla TOMS-a. Niezłe były: "TOMS Commander" czy "TOMS Init". Jeśli gdzieś w programie na Atari znajdziecie sygnaturkę „DMDV”, albo „Doomsday Developments”, to my.

W DMDV oprócz pisania muzyki, pełniłem rolę kogoś w rodzaju copywritera. Moim pomysłem są np. nazwa „SexVersi”, czy „T34: The Battle” i scenariusz intro nawiązujący do „Czterech Pancernych” i „Terminatora” równocześnie. To była fajna zabawa, wyżywał się człowiek twórczo. W sumie wiele tego nie było. W czasie, gdy osiągnąłem dojrzałość do tworzenia rzeczy profesjonalnych (mam tu na myśli takie, których nie wstydziłbym się pokazać ludziom) zacząłem pracę w „Top Secret”. TS zajmował mi wiele czasu, a poza tym była matura, studia, imprezy, dziewczyny i inne zajęcia absorbujące młodego człowieka ;-). Ale coś tam zrobiłem. Oprócz skomponowania muzyki do dwóch wyżej wymienionych gier mam swój udział w takim małym demku „Star Fleet”.

KW: Sławy posmakowałeś już zza młodu, właśnie jako członek redakcji legendarnego "(baczność!) Top Secretu (spocznij!)". Ukrywałeś się pod pseudonimem „Kaczor” – skąd takie przezwisko?

MB: Moja ksywka jest nierozerwalnie związana z Atari, choć jej geneza jest dość kuriozalna: otóż gdy dostałem Atarynkę zapoznałem wielu komputerowych geeków w swojej podstawówce. Jeden z nich, niejaki UFO, spotykał się z dziewczyną z mojej klasy. Tę z pewnych przyczyn, które uleciały z mej pamięci, zacząłem tytułować „Kwoką”. Ów kolega zajeżył się straszliwie i wypalił: „skoro ona jest Kwoka, to ty będziesz Kaczor!”. I się, kurde, przyjęło. Co ciekawe, owa ksywka funkcjonuje do dzisiaj.



KW: A jak właściwie trafiłeś do redakcji?

MB: Jak już wspomniałem, miałem na swoim osiedlu - warszawskich Jelonkach - wielu kumpli z komputerami. Jeden z nich, niejaki Rafał Piasek alias „Jetboy”, lub „Badjoy” współpracował z Bajtkiem. Kiedy pierwsza redakcja „Top Secret” odeszła, by założyć „Secret Service” dopadł mnie na podwórku i powiedział, że w TS-ie szukają atarowców. Poszliśmy tam z Wiewiórem i Emilusem, poznaliśmy Naczelnego, Aleksa, Gawrona i całą resztę ekipy. Nasze teksty się spodobały i tak zaczęliśmy. Był rok 1992, zaczynałem klasę maturalną.

KW: Jakie wspomnienia zachowałeś ze współpracy z "Top Secret"? Podobno redakcja była dość na luzie i niektórzy się dziwili, jakim cudem ukazują się kolejne numery...

MB: Znakomite. Rzeczywiście praca w TS była strasznie luźna, ale deadline’y były przestrzegane surowo. Konsekwencje były naturalne: nie dasz tekstu - nie dostaniesz kasy. W 1992 roku niewielu 18-latków samodzielnie zarabiało, a własna kasa to zawsze było coś. Sekretem wychodzenia kolejnych numerów była po prostu wierszówka. Poza tym praca w redakcji pasowej wiązała się z pewnym prestiżem, więc wypadało mieć swój tekst w każdym numerze.

Luzu nie dało się uniknąć. Marcin Borkowski - redaktor naczelny naszego pisma, to mądry człowiek, sam mocno wyluzowany. Wiedział, że „zepsół” złożony z licealistów i studentów dość trudno utrzymać w ryzach, więc nam odpuszczał powagę. Mieliśmy do dyspozycji pół pokoju przy ul. Wspólnej, gdzie mieściła się redakcja (dzieliliśmy je z panią Jadwigą, która prowadziła całe biuro). Zawsze był tam hałas, było wesoło, graliśmy w Dooma po sieci i prześcigaliśmy się, kto zajmie komputer Naczelnego, wtedy najmocniejsze Pentium w całym wydawnictwie. Prywatnie też się spotykaliśmy - pamiętam jedną nocną sesję RPG w domku Borka. Fajnie było, wiele się tam nauczyłem.

KW: Podobno niektóre pytania od czytelników w Top Secret były wymyślane przez redakcję?

MB: Nic mi o tym nie wiadomo. Listami zajmowali się Alex&Gawron.

KW: A Krzyś Kubeczko (postać autentyczna)?

MB: Krzyś Kubeczko był ulubieńcem całej redakcji. Gdy przychodził list od niego był uroczyście odczytywany na forum redakcyjnym. Opublikowaliśmy chyba wszystkie jego listy. Wiewiór i ja mieliśmy niezły ubaw. Miał gościu swój niepowtarzalny styl, był zabawny, szkoda że już nie żyje.



KW: Teraz pytanie prosto z mostu, ale kilka ładnych lat czekałem, aby je zadać: kim u licha był Kopalny?

MB: He, he. Co jakiś czas ktoś mnie pyta: „który z was był tym Kopalnym?”, albo Dżemikiem, albo Bratem Marcinem. Właściwie... co mi tam... może niektórym z Was runie zaraz światopogląd, ale powiem: Kopalny, Dżemik i Brat Marcin to były postacie fikcyjne. Nieistniejące. Wymyślił je Marcin Borkowski, gdy sam jeden redagował autorski numer TS-a, tuż po odejściu starej, a przed skompletowaniem nowej redakcji. Pomysł chwycił znakomicie, do tego stopnia, że moje pierwsze słowa, gdy zostałem przedstawiony kolegom brzmiały: „Panowie, a który z was jest tym Kopalnym”?

KW: A co chodziło z tym wszystkimi trumwiratami, próbami przejęcia władzy itd., które były ilustrowane przez wstępniaki i komiksy?

MB: To było tak: Naczelny wyjechał na wakacje, ktoś musiał przejąć obowiązki szefa. Tymczasowym szefem został Emilus, który już wtedy był sekretarzem redakcji. Zredagował numer i przyszedł czas napisania wstępniaka. Pomyślał sobie, że zrobi mały dowcip i napisze o przejęciu władzy przez siebie. Podczas pisania wstępniaka przyszedł Haszak i zrobili triumwirat we dwóch (takie nawiązanie do Asteriksa: „potem go wyeliminuję i sam będę triumwiratem”). Ale w międzyczasie przyszedł Gawron i też chciał zostać triumwiratem. To i napisali. Chwyciło, spodobało się Naczelnemu i zostało. Pamiętacie komiks z triumwiratem na podstawie, bodaj X-Winga, albo Tie-Fightera?

KW: Oczywiście, to był jeden ze znaków rozpoznawczych TS. Podobnie jak serial "Piwem i Mieczem", który publikowano przez cały rok 1994. Kto wpadł na pomysł tego cyklu i czy uzgadniano z wami treść oraz charakter waszych literackich odpowiedników?

MB: Szczerze mówiąc, nie pamiętam kto to wykoncypował. Gdzieś mi się kołacze, że Emilus i ja, ale nie chcę sobie przypisywać nieswoich zasług. Natomiast wybór autora był nieprzypadkowy. Jakiś czas przed publikacją tego opowiadania poznałem Ducha Serchi i zacząłem grać u niego w klasyczego, papierowego Warhammera (wtedy to było atrakcyjne i oryginalne, bo na polskim rynku nie było jeszcze żadnej gry RPG). Wciągnąłem w to Wiewióra, BadJoya i Emilusa. Gdy przyszło do wyboru autora, nie było wątpliwości. Zaproponowałem Ducha, a Emilus, jako sekretarz redakcji tylko się uśmiechnął i powiedział, że już z nim rozmawiał.

Treści nikt nie uzgadniał z Duchem, co najwyżej podsuwaliśmy mu pomysły. Postacie, na przykład wampira Żlebosława Niestarzyckiego, czy hobbita witającego się "Dzień wielce parszywy, łaskawcy", to nasze pomysły, mające swoje odpowiedniki w pracownikach wydawnictwa - prezes Młodzki, czy nasz ulubiony sysop bajtkowego BBS-a, Michał Szokoło. Natomiast wszyscy braliśmy udział w opracowywaniu naszych literackich alter ego. Moja postać była druidem, bo w tym czasie studiowałem biotechnologię, a więc druid. Kaczoramix był naturalną konsekwencją. Asterix był wtedy bardzo popularny.

Z tym "Piwem i Mieczem" było mnóstwo zabawy, gdy siedzieliśmy w redakcji większą grupą i dostawaliśmy głupawki ze śmiechu, proponując Duchowi nowe przygody drużyny. Fajna sprawa.

KW: Jak redakcja pisma zapatrywała się na pisanie o Atari? Pamiętam, że w niektórych numerach zamieszczano bardzo mało opisów na nasz ulubiony komputer - a gier wydawano dość sporo. Nie wiem, czy to dlatego, że nikt niczego nie napisał, czy teksty po prostu "wypadły" z danego numeru.

MB: Każda gra, którą wydawcy przesłali do redakcji była opisywana. Skubany Wiewiór (wcześniej znany jako Mr Undefined) wyłapywał te fajniejsze, bo jego plan zajęć był tak skonstruowany, że bywał w redakcji wcześniej niż ja. Mnie zostawały „komnatówki”, którymi już po kilku przypadkach już rzygałem.

Pamiętajmy, że zaczęło się to w 1992 roku. Gier wychodziło całkiem sporo, ale już tylko na polskim rynku. Rynek się unowocześniał, dominującą maszyną zaczynała być Amiga i PC, ośmiobitowce odchodziły w niebyt. Spectruma już nie opisywaliśmy, bo nic już nie wychodziło. Tyle było o Atari, co dostawaliśmy, a główny nacisk i tak szedł na szesnastobitowce, bo tego było po prostu więcej.

KW: Czyli na ogół wszystko, co dostawaliście od dystrybutorów Atari było opisywane i wrzucane do TS?

MB: W zasadzie tak, może coś przepuściliśmy, ale niecelowo. Wiadomo, że im więcej tekstów w numerze, tym więcej kasy z wierszówki.

KW: Dystrybutorzy próbowali jakoś wywierać na was presję?

MB: Nie przypominam sobie. Czasami, jakiś autor kolejnej komnatówki prosił, żeby nie dawać jej Kaczorowi, bo Kaczor znany był z tego, że je mordował opisami. Po sukcesie „Misji”, „Freda” i „Mieczy Valdgira” (zwanych w redakcji „Mieczami Vievióra”) wszyscy robili komnatówki. Rzygałem nimi, bo w zasadzie wszystkie były takie same.

KW: Jak w czasach TSu zrzucaliście screenshoty z Atari?

MB: Najpierw było po partyzancku - fotograf robił zdjęcia z monitora. Jakość tego czegoś pozostawiała wiele do życzenia i nie było to fajne. Wyglądało paskudnie. Ale wtedy cały TS wyglądał paskudnie, więc co za różnica. Potem Miras (wspomniany wcześniej Mirek Sobczak, nasz atarowski koder, zresztą jeden z najlepszych programistów jakich znam) napisał program, który robił zrzuty ekranu z Atari. Panował nad Display Listą, nad przerwaniami tejże, nad czcionkami, kolorami, sprajtami itp. A potem zrzucał to w formacie BMP i przewalany był na PC-ta via TOMS. Wymagał komputera z QMEG-iem i 320 kB RAM. I nadal nie było to proste. Tak powstały screenshoty np. do „Problemu Jasia”.

Później zrobiło się prościej: wydawnictwo kupiło do jednego z redakcyjnych komputerów kartę TV (wyobrażacie sobie to cudo w 1993 roku?). Karta miała funkcję robienia zrzutu ekranu. Podłączaliśmy Atari do tej karty, graliśmy przez chwilę i pstryk - i screenshot lądował na dysku w formacie bodajże TIF.



KW: Znajomi zazdrościli pracy w "Top Secret"?

MB: Większość moich znajomych nie kojarzyła tego pisma, bo oprócz Wiewióra moje przyjaźnie były spoza środowiska. Wielu z komputerowych kumpli współpracowało z TS-em. Jeśli ktoś zazdrościł, to nie okazywał tego.

KW: Jakie stosunki panowały między "Top Secretem" a "Secret Service"?

MB: Takie sobie, jak to między konkurencją. Staraliśmy się traktować siebie nawzajem dość honorowo, ale zdarzały się kąśliwe komentarze. Kiedyś SS dał na okładce tekst reklamowy o zwiększonej liczbie stron z jakiejś okazji. Nie pamiętam szczegółów, ale był to jakiś ich dowcip, który my odebraliśmy jako zagranie dość nieczyste. Odpowiedzieliśmy wtedy słynnym sloganem „15 000 000 000 stron, na piętnastomiliardolecie Wszechświata”. Takie to były wzajemne złośliwostki. Ale nie było to raczej nic osobistego. Taka ciekawostka: prababka mojej żony, to rodzona siostra, (chyba) babki Marcina Przasnyskiego, pierwszego naczelnego TS, a potem SS. Tak więc jest on moim, dalekim bo dalekim, ale powinowatym.

KW: Czyżby nepotyzm? A to 15.000.000.000 pamiętam do dziś, poszło chyba o napis w SS-ie "100 stron!" a pod spodem "chcielibyśmy mieć". Niestety to TS, a nie SS, pierwszy zakończył żywot. Dlaczego tak się stało?

MB:E tam, od razu nepotyzm. Swoją żonę poznałem dużo później ;-). Wbrew pozorom „Top Secretu” nie wykończyły żelazne prawa konkurnecji. Po prostu zbankrutował bank, w którym wydawnictwo trzymało pieniądze. Szczegółów nie znam, bo już wtedy w TS nie pracowałem. Smutne to było.

KW: Jednak kilka lat temu magazyn dostał drugą szansę. Co sądzisz o tej krótkotrwałej reaktywacji?

MB: Byłem zaproszony na imprezę z okazji reaktywacji, ale zaproszenie dostałem zbyt późno. To i upadł. Oczywiście żartuję. Nie chciałem tego mówić wtedy, ale obawiałem się rychłego zgonu nowego TS-a. Pokolenie, które kupowało nasze pismo, już nie grało tak aktywnie (chociaż średnia wieku gracza komputerowego oscyluje na świecie gdzieś w okolicach trzydziestki). Nowy „Top Secret” był pismem profesjonalnym i poważnym, a więc zupełnie przeciwnie do naszego. A poza tym, w naszych czasach (Boże, jak to brzmi!) wybór pism na rynku był niewielki. Przez chwilę były tylko dwa pisma, więc i łatwiej to było sprzedać. Nowy TS miał trudniejszą sytuację, bo pism i serwisów internetowych było multum i ginął w natłoku. Chociaż i tak uważam, że wydawca zbyt szybko zrezygnował z wydawania.

KW: Czy współpracowałeś z innymi gazetami atarowskimi?

MB: Nie. Gdy skończyłem swoją pracę w TS (studia, śmierć rynkowa Atari) zająłem się fantastyką i podjąłem współpracę z „Magią i Mieczem” - pamiętacie jak wymienialiśmy się z nimi jedną kolumną w każdym numerze?

KW: Jasne, dzięki temu kupiłem kilka numerów tego pisma. Z historii "Top Secretu" pamiętam jeszcze kilka incydentów, np. podobno okradziono redakcję z komputerów. Prawda to?

MB: Prawda. Ale ja już tam chyba nie pracowałem, więc proszę mnie z tym nie łączyć. Mój adwokat ma zdjęcia, na których tego nie robię.

KW: Skoro już wspomnieliśmy o „Magii i Mieczu”, to nie sposób nie wspomnieć, że jesteś autorem dwóch gier RPG – „Dzikich Pól” oraz „Neuroshimy”. Jak wyglądał proces ich powstawania?

MB: Proces tworzenia gry RPG, najlepiej opisuje teoria chaosu... Jest pewien pomysł na setting, czyli, nie wiem, klimat gry: świat, sposób opisywania rzeczywistości itp. Na początku decydujemy, że robimy np. fantasy, heroiczne, na wesoło. Potem dzielimy się pracą i kombinujemy. „Dzikie Pola” (to był mój pomysł, pochwalę się) powstawał etapami. Najpierw na spotkaniu „Klubu Tfurcuf” (reklama: jakiś czas temu wyszła antologia z opowiadaniami członków klubu pt. „Niech Żyje Polska, Hura!”, koniec reklamy) rzuciłem pomysł. Jacek Komuda go złapał i zaczął kombinować. Potem, nie mając jeszcze zasad, zaczęliśmy grać z regułami wymyślanymi ad hoc. I co ciekawe, system zaczął nam się klarować w głowach. Zasady i klimaty zaczęły same przychodzić. Spisaliśmy to więc, przetestowaliśmy (intensywnie grając, oczywiście) i wydaliśmy.

Zupełnie inaczej było z „Neuroshimą”: tam na początku była megaburza mózgów. „Robimy to tak i tak, spisujemy w takiej, a nie innej formie. Elementami świata będzie to i owo. Kaczor spisze to, Trzewik tamto, a Blaszak owamto”. Trudno jest opowiedzieć w kilku zdaniach proces powstawania takiej gry. Na konwentach robiłem dwugodzinne prelekcje, jak tworzyć gry RPG, więc sam rozumiesz.

KW: Planujesz jeszcze stworzyć jakieś RPG?

MB:Na razie mi się nie chce. Rynek gier RPG jest płytki. Poza tym w tym rynku uczestniczę już tylko biernie - ot, co jakiś czas pojadę na konwent. Jakiś czas temu (znowu reklama) napisałem i wydałem opowiadanie w antologii Klubu Tfurcuf „Niech żyje Polska, Hura!” (koniec reklamy). Ot i tyle. Cały czas mam dość silny kontakt z kolegami fantastami: kilkoma pisarzami, jednym dziennikarzem, paroma organizującymi konwenty fanami. Jak złapię wenę, to czemu nie?



KW: A grałeś w RPG na Atari?

MB: Tylko w „Phantasie” i „Alternate Reality”. Ale za to długie, długie godziny.

KW: Wróćmy do tematu samych gier. Twoje ulubione?

MB: Łojezu, trochę tego jest: „Agent USA” - uwielbiam gry bazujące na penetracji jakiegoś świata. „Alternate Reality” i „Phantasie”. „Road Race”, „7 Cities of Gold”. Bardzo lubiłem też „M.U.L.E.” - pamiętam, że podczas rodzinnych wakacji w Helu kupiłem tam oryginalną dyskietkę z grą i instrukcją za jakieś śmieszne pieniądze (parę lat temu byłem tam ponownie i ten sklep nadal tam stał). Lubiłem też gry fajnie wykonane: „Warhawk” - muzyka miód, „Amaurote” - to samo, „Inside” - Kuba Husak w najlepszej formie, poza tym playability gry bardzo wysokie. Moi rodzice kochali „Montezumę”, więc i ja w to często pocinałem. „Mr Robot” - moja mama była w tym najlepsza. „Ninja”, „Karateka”, „World Karate Championships” - w tej grze dopiero na emulatorze doszedłem do czarnego pasa. Mógłbym tak długo wymieniać.

KW: W takim razie spróbujmy się ograniczyć do „Hitów i Szitów”. Wymień najgorszą i najlepszą grę w jaką grałeś na Atari. Poprosiłbym o odpowiedź w dwóch kategoriach: polskiej i zagranicznej.

MB: Trudne pytanie, bo atarowskich gier lubiłem i lubię mnóstwo. Ale spróbuję. Najlepsza zagraniczna: „Phantasie”. Komputerowe RPG, które „wsiorbało” mnie nieprzeciętnie. Niestety nie mogę uruchomić tego na emulatorze, bo coś z trzecim dyskiem jest nie tak, a moje dyskietki się rozmagnesowały. Najgorsza zagraniczna: cholera, nie wiem. Mam same dobre wspomnienia. Najlepsza polska: bardzo podobał mi się „Inside”. I muzyka, i grafika i playability. Wszystko tam było fajne. Nieważne, że pomysł zerżnięty z Commodore'a. Fajnie był zrobiony i już. Najgorsza polska: wspominałem już, że nie cierpiałem platformówek? Oczywiście nie wszystkich i nie od zawsze, bo taki „Draconus”, „Aztec”, albo „Miecze Valdgira” były fajowe. Ale potem na rynek wysypały się platformówki. Ich jakość fabuły, grafiki, muzyki w porównaniu z grami z drugiej połowy lat '80-tych, jak wspomniany już „Draconus”, czy choćby „Warhawk” albo „Amaurote” pozostawiała wiele do życzenia. Więc zbiorczo - platformówki wydawane po sukcesie „Mieczy...”. Bueeee...

KW: A z nie-atarowskich pozycji?

MB: Ulubione: w tej chwili "Medieval II", ale tak w ogóle, to "Football Manager", kolejne odsłony: Beenhakker, Smuda i reszta, to przy mnie cienkie Bolki, ja wygrywałem Polakami Mistrzostwa Europy! ;-) . Lubię też serię "Call of Duty" (ząbki ostrzę na najnowszą Modern Warfare). Lubię strategie. Kiedyś (za czasów TS-a) spędzałem naprawdę długie godziny grając w "Covert Action", "Sid Meier's Pirates!" (łącznie z ostatnią edycją z 2005 roku), "Cywilizację", "Dooma", serię "X-COM", "Transport Tycoon", "Frontiera" i parę innych gierek. Do tych starych gier wracam co i rusz. Nie lubię: platfo... e... to nie ta epoka. Nie przepadam za strzelankami, nie odmóżdżają mnie w ogóle, jeśli już postrzelać, to do Niemców, w "CoD", albo "Medal of Honor".

KW: Co sądzisz, jako twórca oprogramowania, o tzw. abandonware?

MB: Fajna sprawa. Dzięki temu mogłem ściągnąć sobie moje ulubione gry z Atari, w tym swoje. Uważam, że jeśli na czymś nie da się już zarobić, to nie widzę powodu, żeby to chować. Postawa „psa ogrodnika” jest mi raczej obca.

KW: Co sądzisz o polskim rynku komputerowym w latach 90-tych (i nieco wcześniej)?

MB: Od drugiej połowy lat '80-tych aktywnie uczestniczyłem w tym rynku. Fajne były te czasy: kiedy liczyło się, jak wypasiony program upchniesz w małej pamięci albo na dwóch dyskietkach. "Frontier" zajmował bodaj dwie dyskietki na Amidze, a sami zapewne pamiętacie, jak potężny wszechświat kreował. Wadą było to, że rynek PC-tów tak przyśpieszył w pewnym momencie, że co pół roku trzeba było wymieniać komputer.

KW: A obecnie?

MB: Obecnie? Nie mam głębszych przemyśleń. Komputer jest podstawowym narzędziem pracy właściwie wszędzie. To tylko narzędzie, nie ma już tego klimatu, co kiedyś. Ale może ja się starzeję.

KW: Miałeś styczność lub byłeś posiadaczem innego sprzętu spod znaku Atari niż 8-bit (ST, Lynx, Falcon, Jaguar)?

MB: ST. I tylko styczność - mój kolega z podstawówki miał to cudo. Ale, ze wstydem muszę stwierdzić, że Amiga bardziej mi się podobała.
Dodam, że jeszcze w trakcie atarowania miałem PC-ta. I nawet z Wiewiórem przewalaliśmy jakieś dane via stacja dysków 5,25” i TOMS Multi Drive. Tak więc prosto z Atari przeniosłem się na PC-ta.

Mój ojciec w 1989 roku poczuł wiatr w żaglach i został udziałowcem firmy sprowadzającej PC-ty z Tajwanu. Miałem znowu najlepszy sprzęt w okolicy, bo wypasionego PC/AT. Co prawda koledzy amigowcy się ze mnie śmiali, ale czas pokazał, że to ja miałem rację. Przez pewien czas miałem w domu PC i Atari, nawet popełniłem jakąś recenzję PC-tową do TS-a. Moja muzyka do gier powstała najpierw na PC-cie - był taki program „Whacker Tracker” czyli DOS-owy klon „Soundtrackera” z Amigi, na którym skomponowałem muzykę i zaimplementowałem to potem na Atari. Później bawiłem się, oczywiście programowaniem, dalej robiłem sobie muzykę na „Scream Trackerze”. Na uczelni wsiąkłem w internet i zacząłem pracować jako programista w wydawnictwie IDG, gdzie moimi kolegami z pracy byli niejaki Gawron, Br0mba, a także kilku kolegów z redakcji Bajtka. I tyle.



KW: Posiadasz jeszcze twój stary komputer?

MB: Atari i reszta stuffu stoi na pawlaczu. Trochę się kurzy, ale od czasu do czasu go uruchamiam. Psuje mi się joystick, a to klasyczny model firmy Atari więc go trochę szkoda. Jeśli złapie mnie nagła nostalgia to uruchamiam jakąś gierkę na emulatorze, chociaż to nie to samo. Moja starsza córka lubi obserwować, jak gram w „Agenta USA”, więc kolejne pokolenie zarażone.

KW: Mniemam więc, że śledzisz nowinki ze świata Atari?

MB: Od czasu, do czasu tak. Głównie ściągam muzykę w formacie SAP - bardzo lubię pokłosia różnych music compo. Z Waszego serwisu ściągam gry. Jakiś czas temu wspomniany wcześniej Badjoy zaproponował mi napisanie muzyki do atarowskiego demka. Ucieszyłem się jak głupi, pościągałem sobie programy muzyczne, ale sprawa przyschła niestety.

KW: Czy coś jeszcze planujesz napisać lub stworzyć na Atari?

MB: Chciałbym. Ale z czasem jest krucho. Poza tym atarowska muzyka od moich czasów poszła niesamowicie do przodu. Chociaż czasami mnie korci, jak poćwiczę, to jeszcze zobaczycie!

KW: Dziękujemy za rozmowę.

2009-11-24 22:14 by Charlie Cherry
komentarzy: 27
xxl @2009-11-26 07:42:05
:-) fajny wywiad. Moze jeszcze uslyszymy Kaczora (Raster Music Tracker)?
lenxy @2009-11-26 15:41:31
Skąd to znam - Agent USA - moja ulubiona gra na małe Atari. Od czasu do czasu z córeczką gramy w te grę ....
stRing @2009-11-26 22:22:08
fajny wywiadzik :) pamiętam jak czekałem na 9 numer TS (mam go do dziś) latając codziennie do kiosku jak ze s..czką. były tam jakieś problemy z wydaniem i chyba miesiąc opóźnili. jakieś zmiany szaty graficznej, czy może nawet personalne.
KOSA @2009-11-27 21:10:54
PYTANIE ZA 100 PUNKTOW KTOS WIE KOTRY TO BYL TEN AUTORSKI NUMER TS ??
charlie_cherry @2009-11-27 23:45:39
Małe ogłoszenie. Przez pomyłkę (moją) najpierw puściliśmy starszą wersję wywiadu. Na szczęście Marcin (tak, ON nas czyta!) to zauważył i możecie już czytać wersją poprawną i najnowszą. Za zamieszanie przepraszam.
Ciekawski @2009-11-28 01:08:18
Wywiad wyborny, dobrze sie czyta!! Poprosze jednak jeszcze info co sie dzialo z grupa DMDV, co dokladniej popelnila, jak sie rozpadla i co porabiaja obecnie jej (dawni) czlonkowie. OK? ;)
radzioo @2009-11-29 00:21:15
Kurczę, redaktorzy pism, którymi się zaczytywałem, byli w moim wieku (no może poza sir Haszakiem ;))
kempy @2009-11-29 18:12:28
Amigowy Frontier to jedna dyskietka - to tak gwoli wyjaśnienia. A wywiad ciekawy.
ron @2009-11-30 06:36:37
pamietam, naprawde stare, dobre czasy.. az lezka kreci sie w oku.. wychowalem sie na tej gazecie;) teraz zatwardziały xboxowiec: zostal ze mnie:P pomimo tylu lat..;) pozdrowienia dla autora wywiadu oraz Kaczora, super wywiad!
JesterRaiin @2009-11-30 10:10:05
Hihihihi, Dzikopolowski Marcin Baryłka = TSowy Kaczor. Jakich to się człowiek dowiaduje rewelacji po latach. Pozdrowienia ! :o)
super @2009-11-30 11:56:13
jw.
ponurycham @2009-11-30 12:08:01
"Swoją żonę poznałem dużo później ;-)."

Jak w mowie potocznej mozna tego uzywac? Zalosne...
bachus @2009-11-30 12:25:09
Ech, stare dobre czasy. Jak dzisiaj pamiętam, jak biegało się do kiosku, czy jest już nowy numer. Do dzisiaj też pamiętam, jak jadąc z klasą na wycieczkę szkolną przez przypadek kupiłem pierwszy numer Secret Service, myśląc że to TS ;-) (potem miał dużą nawet wartość...).

No a co mnie najbardziej zaskoczyło: że redaktorzy TS byli niewiele starsi. Muszę kiedyś sięgnąć do starych numerów (tak, tak - trzymam u rodziców na strychu TS, ociepla to mieszkanie i wkurza zawsze kominiarza), ale mam wrażenie, że jak na naturszczyków całkiem dobrze panowie pisali.

Z innej beczki, wspomnienia wracają - pamiętacie pierwszy numer SS z dyskietką? To chyba było demo PCtowej gry Tenagent? Z racji tego, że dyskietki w tedy były jeszcze w cenie, pamiętam, jak ją musiałem przewiercić, żeby zrobiło się z niej 1.44MB ;-) Który to mógł być rok? 94/95?

p.s. Krzysiu Kubeczko był maskotą TS - co się dokładnie stało? Z tego, co kojarzę zginął tragicznie (wypadek samochodowy)?
toczek @2009-11-30 22:41:43
Pokochałem me atari
było z drewna i ze stali
z prądem niezbyt to działało
węgiel sypać należało...
Kaz @2009-12-01 10:43:19
Ponurycham - mozna uzywac emotikonow i to wlasnie w mowie potocznej, bo w oficjalnej (jeszcze?) nie uchodzi. Ostatnio opowiadal o tym profesor Miodek, ktory jako jezykoznawca chyba wie co mowi, nie? :)

Bachus - Krzys Kubeczko byl ciekawa i jak to sie mowi - kontrowersyjna - postacia takze poza TS, bo to atarowski scenowiec. Tak, zginal tragicznie.
Kaz @2009-12-01 12:27:46
Znalazlem taki komentarz o TS na wykopie, ktory jest ciekawy i z ktorym w sporej czesci sie zgadzam. Autorem jest Kolesio:

"TS był pismem dziwnym. W dzisiejszych czasach można byłoby go porównać do fanowskiego e-zina w formie wydruku. Co nr to inny layout, dość często zmieniał się nawet format papieru :) Luźne recenzje, ankiety w piśmie. Rany, jak sobie przypomnę, że na papierową ankietę w której było kilkadziesiąt pytań zapisanych czcionką 6pt odpowiadało po 2000 ludzi...
W tamtych czasach dominującym gatunkiem gier były platformówki, komnatówki itp, a fanatycy z TS potrafili przejść całą taką grę i rozrysować ręcznie mapki poziomów i wrzucić do pisma. Czy widzieliście obecnie w jakiejś gazetce papierowej/zinie ręcznie rysowaną mapkę z Trine np? Takie elementy świadczyły o niesamowitej pasji redaktorów.
W dodatku redakcja tworzyła wokół siebie coś naprawdę fajnego. Byli to ludzie których można było spotkać na imprezach, pogadać, pośmiać się. W samym piśmie pisali prawdziwe i zmyślone teksty o swoim redakcyjnym (i nie tylko) życiu. Teksty wtrącane niekiedy do recenzji. Ba w samych recenzjach były wtrącenia interpersonalne.
CDA obecnie przejął trochę z TS robiac Gamewalkera. Tam redaktorzy 'zagadują' do siebie. Niestety w TS wtrącenia w recenzjach były śmieszne, sprawiały wrażenie szczerych i niewymuszonych. W CDA jest to po prostu rubryka w której każdy recenzent MUSI powiedzieć coś śmiesznego. W tym konkretnym miejscu, na 30 słów.
Nie wiem czy w obecnych czasach byłoby możliwe wydawanie pisma w stylu TS.
Choć być może wszyscy tutaj nieco uwypuklamy jego zasługi, a to po prostu gry były wtedy inne? Branża się rozkręcała. Każdy pomysł na grę był czymś nowym i odkrywczym. Każda platformówka nas zachwycała. Nawet w samej grafice postęp był skokowy - 2d, 2.5d (sprite + ściany w 3d), 3d wektorowe, 3d z teksturami itp. I to było widać.
A obecnie? sprawdzamy tylko, czy skóra ma już akceptowalną fakturę, czy wszystkie liście na drzewie są osobno cieniowane... Rozpisałem się :)"

Na wykopie nasz link znalazl sie na stronie glownej dzieki Malemu. Link tutaj: http://www.wykop.pl/link/266248/wywiad-z...
charlie_cherry @2009-12-01 15:46:52
Ach te ankiety... Żal mi tych, co je sprawdzali. TS to było pismo z pasją - a do tego nasza młodość, stąd sentyment podwójny.
Wiewiór @2009-12-04 10:35:30
Kaczor, nie mówiłes wtedy że Ci zabierałem fajne gry... a może już nie pamiętam? ;-)
Kaz @2009-12-06 13:47:26
Wiewior! Milo ze wpadles na AOL. Pozdrawiam serdecznie.
komodziarz @2009-12-06 21:43:24
@KOSA
Autorski numer TS to byla slynna "10" ktora ukazala sie na poczatku lipca 1992, 3 miesiace po "9" ktora zaskoczyla wszystkich zmiana formatu na mniejszy i profesjonalnym projektem graficznym ... w sumie to byla wczesna wersja beta pozniejeszego Secret Service.
Po "9" TS ktora wygladala super, wszyscy spodziewalismy sie Bog wie czego, amatorski design 10 byl dobijajacy, ale teksty Borka sprawialy ze mozna to bylo czytac a nawet sie posmiac :)
Pozdro dla Kaczora i calego teamu TS :)
Kaczor_TS @2009-12-09 22:51:11
@Wiewiór: Jak nie mówiłem, jak mówiłem? A tak w ogóle, to chodź, gościu na stronę, to sobie parę rzeczy wyjaśnimy? ;-)
cinal @2010-02-22 12:40:02
pamietam te momenty srebrnego atari kiedy u moich kuzynow lezala gora TS , traktowalem to wtedy bardzo powaznie jak biblie gdyz malo mialem lat a moi kuzyni odpalajac jakas gre brali do reki owe numery TS uzywajac solucji w nich zapisanych i radzil sobie z gra :D czary . A po drugiej stronie byli goscie ktorzy byli totalnie wyluzowani z totalna pasja :) dobrze sie czyta te wywiady teraz , przeszlosc nabiera krwi i rumiencow :)

KW: Jasne, dzięki temu kupiłem kilka numerów tego pisma. Z historii "Top Secretu" pamiętam jeszcze kilka incydentów, np. podobno okradziono redakcję z komputerów. Prawda to?

MB: Prawda. Ale ja już tam chyba nie pracowałem, więc proszę mnie z tym nie łączyć. Mój adwokat ma zdjęcia, na których tego nie robię.
HHAHHAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAH
wasilievicz @2010-06-09 01:01:29
Jak się nie mylę, to 10 numer TS to był ten z Dragon's Lair 2 na okładce i mapą do Prince of Persia. http://rapidshare.com/files/257464277/To...
wasilievicz @2010-06-09 01:04:13
Oj przepraszam - ten numer to numer poprzedzający numer autorski.
bajzelwdomu @2011-01-16 00:15:04
Swietnie sie to czyta, lezka sie w oku kreci. Jak w sumie niewielka grupa ludzi zainspirowala chyba dziesiatki o ile nie setki tysiecy czytelnikow, po dzien dzisiejszy wspominajacych TS. Ja sam pamietam jak nie ukazal sie kolejny nr, mysalelem, ze sprzedawca w kiosku przestal TS sprowadzac, cham jeden :P Potem dowiedzialem sie skads, ze to koniec. Tyle lat minelo i prosze, dalej budzi emocje. Nostalgia ogromna, szczegolnie, ze w dzisiejszych czasach to juz nie to samo, wtedy czlowiek czul sie jak odkrywca, pionier, malo kto rozumial co on tam na tym komputrze stuka. Znajdz tu czlowieku teraz taka odskocznie od pracy i codziennosci, gdzie bedzie sie czuc tak samo. Wydaje sie, ze swiat stanal w miejscu, albo poprostu stary juz jestem...
Tattoo_men @2011-10-29 19:57:16
@bajzelwdomu dobrze gadasz. Chcialbym jeszcze raz przezyc te czasy
Kaczor @2013-03-03 14:20:17
Chyba czas abdykować swoją ksywę dla Marcina B. :-)
Pamiętam często jak widniał podpis Kaczor w Top Secrecie, teraz już wiem kto to był. Fajny wywiad.
nickname
e-mail / website (opcjonalnie)
Aktualne tematy
Strony o Atari ST/STE (6)
ostatni: 04-10-2024 10:05, takron27
SID i POKEY (669)
ostatni: 04-10-2024 09:55, rbej1977
Filterek do Blizzarda (79)
ostatni: 04-10-2024 09:07, adi
Tatrasoft - historia, programy (17)
ostatni: 04-10-2024 03:32, Kaz
Grupa Pink Softhard (88)
ostatni: 03-10-2024 23:42, Bca
Najmniejsze na świecie Atari 8-bi... (151)
ostatni: 03-10-2024 22:47, thewasp
STe enhanced games (43)
ostatni: 03-10-2024 21:37, Cyprian
Zmiany w bazie gier, dem, użytków (945)
ostatni: 03-10-2024 20:48, Kaz
Nowe gry na Atari (235)
ostatni: 03-10-2024 15:48, zbylu
ACSI2STM / 1040 STE / TOS 1.06 - ... (14)
ostatni: 03-10-2024 12:38, pigula
[K] Atari STE (QWERTY) (25)
ostatni: 03-10-2024 09:55, crrn
Od kiedy istnieje AOL? (25)
ostatni: 02-10-2024 22:31, jhusak
RMT hacking (245)
ostatni: 02-10-2024 21:52, emkay
Nietypowe zastosowania Atari XL/XE (37)
ostatni: 02-10-2024 15:32, Kaz
atari800 5.X a liba8cas (9)
ostatni: 02-10-2024 15:05, Wolfen

Kategorie Forum Atarum

Użytkowników: 2832
Ostatnio zarejestrowany: andyrey
Postów ostatniej doby: 37

Spotkania i zloty / Meetings & Parties

Najbliższe imprezy
link do naszych spotkań online, zapraszamy do odwiedzenia kanału zoom również przez kod QR:

KWAS

Kalendarz AOL


Społeczność/Community

Stragan
Nowe, pojemniejsze RAM-Carty oferuje Kaz (21)
"mouSTer" czyli myszka ST oferuje Kaz (30)
Atari USBJoy Adapter oferuje Jakub Husak (0)
Programy: Kolony 2106 oferuje Kaz (7)
Sprzęt: rozszerzenia oferuje Lotharek (84)
Gadżety: naklejki, pocztówki oferuje Sikor (11)
Sprzęt: cartridge RAM-CART oferuje Zenon (7)
Miejsce na drobne ogłoszenia kupna/sprzedaży oferuje Kaz (58)
Sprzęt: interfejs SIO2IDE oferuje Piguła (0)
Sprzęt: interfejs SIO2SD oferuje Piguła (50)

Użytki/Utils
Sprzęt/Hardware

Wynalazki
Atari i Bluetooth napisał Kaz (34)
SIO2PC-USB napisał Larek (45)
Nowe SIO2SD napisał Larek (0)
SIO2SD w CA12 napisał Urborg (12)
Ratowanie ATMEL-ów napisał Yoohaas (12)
Projektowanie cartów napisał Zenon (12)
Joystick do Atari napisał Larek (54)
Tygrys Turbo napisał Kaz (11)
Testowałem "Simple Stereo" napisał Zaxon (5)
Rozszerzenie 1MB napisał Asal (20)
Joystick trzyprzyciskowy napisał Sikor (18)
Moje MyIDE oraz SIO2PC na USB napisał Zaxon (16)
Jak wykonać płytkę drukowaną? napisał Zaxon (26)
Rozszerzenie 576kB napisał Asal (36)
Soczyste kolory napisał scalak (29)
XEGS Box napisał Zaxon (13)
Atari w różnych rolach napisał Różyk (9)
SIO2IDE w pudełku napisał Kaz (5)
Atari steruje tokarką napisał Kaz (15)
DarkMouse napisał Kaz (7)
«« nowszestarsze »»