Dziś na tapecie hicior sprzed ćwierć wieku - Commando. Gra została stworzona przez Capcom w roku 1985. Jest to typowy shooter z pionowo scrolowanym ekranem. Sterujemy komandosem wyposażonym w karabin, granaty, ewentualnie nóż. Cel gry jest prosty – iść przed siebie eliminując po drodze licznych żołnierzy wroga, za pomocą wszelkich dostępnych środków. Trzeba unikać przy tym pocisków i granatów wroga, a także bezpośredniego z nimi kontaktu, chyba, że nasz komandos ma pod ręką nóż. Przeciwnicy też będą próbowali rozjechać naszego bohatera zapomocą jeepów, czy motocykli, więc lekko nie będzie. Od czasu do czasu trafi się naszemu bohaterowi okazja uwolnienia z rąk wroga jednego ze swoich żołnierzy, co warto uczynić, aby otrzymać specjalny bonus punktowy. W grze ukryte są też sekretne miejsca. Wejście do nich można odsłonić rzucając w odpowiednie miejsce granat. Do pokonania jest kilka poziomów, bodajże osiem, choć niektóre „domowe wersje” gry mogą być okrojone i zawierać mniej (np wersja na C64 zawiera podobno tylko trzy :)). To tyle na temat samej gry.
wersja arcadowa - czyli pierwowzór
Grę przeportowano na wiele różnych konsol i komputerów, lecz wersji na małe Atari nie było. Przez lata Atarowcy (mowa o posiadaczach małego Atari) z zadrością spoglądali w stronę posiadaczy C64 czy NES’a którzy trzaskali w ta swietną grę do woli. Posiadaczom atarynek zaś pozostawały tylko namiastki w postaci np. „Who Dares Wins II” które nawet nie miało porządnie scrollowanego ekranu. Atari swego czasu co prawda planowało wydanie Commando dla małego Atari, do czego niestety nigdy nie doszło. Sama gra jednak, jak się po latach okazało, powastała i w roku 1989 była już praktycznie gotowa do wydania, o czym przez lata nikt nie miał pojęcia. Prototypowy kartridż z ukończoną już grą został odnaleziony dopiero w roku 2003. Co więcej gra zadziwia jakością wykonania i śmiało można powiedzieć, że zostawia daleko za sobą wersje z C64 czy NES’a. Za jej powstanie odpowiedzialny jest team „Sculptured Software”, który opracował też wersję dla konsolki 7800. Commando zostało także przeportowane na inne atarowskie systemy jak Atari 2600, czy Atari ST.
Sedno sprawy
Spróbuję w ramach tego opisu porównać ze sobą te wszystkie atarowskie wersje i rozstrzygnąć która jest najlepsza. Zaczynamy.
Atari 2600
Przyznam, że nie jestem fanem tego systemu i wersję VCS grałem tylko chwilę na emulatorze. Program jak się domyślam wyciska z tego antycznego hardwaru jakieś 150% jego możliwości, co nie zmienia faktu, że grafika w grze jest mocno umowna, zaś rozgrywka maksymalnie uproszczona.
wersja z Atari 2600 - są palmy i nawet ludzik ma niebieski uniform ;)
Ze względu na ograniczenia sprzętowe ta wersja to jedynie namiastka prawdziwego Commando. Ekranu tytułowego brak, za to jest tutaj muzyka, grana niestety na jednym kanale, drugi zaś służy do efektów dźwiękowych. Dźwięk ogólnie nie zachwyca, choć motyw muzyczny nawet jest w miarę rozpoznawalny, a strzały czy wybuchy brzmią OK.
A to już drugi poziom - co można poznac po zmienionym kolorze tła, uważać na ciężarówki! :)
Zaletą gry jest to, że można sobie postrzelać, porzucać granatami, a postacie przypominają żołnierzy. Przeciwnicy niestety materializują się po prostu znikąd, a możliwości VCS’a ograniczają ich ilość do zdaje się maksimum trzech jednocześnie na ekranie. Rzucone granaty, co prawda wydają dźwięk wybuchu, ale samego wybuchu już nie widać. Detekcja kolizji jest dyskusyjna, zaś pociski nie zawsze lubią poruszać się w liniach prostych. Na końcu każdego poziomu jest budynek, do którego trzeba wejść, aby poziom ukończyć. Niestety Raczej nie polecam w to grać, chyba, że z braku laku...
Moja ocena: -3
Atari XL/XE
Długo oczekiwana wersja, którą w końcu po latach możemy się cieszyć. Dodam jeszcze, że niedawno dzięki nakładowi pracy Fandala i Emkaya powstała też wersja plikowa commando oznaczona jako Commando+, która wymaga jednak do działania 256 kB pamięci rozszerzonej, czyli w sumie 320 kB pamięci, podczas gdy wersja kartridżowa uruchamia się na gołym Atari z 64 kB ramu.
obrazek tytułowy z wersji kartridżowej na Atari XL/XE
Przy okazji konwersji autorzy dodali tez to i owo od siebie. Obrazek tytułowy został podkolorowany za pomocą G2F, oraz tytułową muzykę zastąpiono innym utworem napisanym przez Sack/Cosine. Sama gra jednak nie uległa zmianie i dobrze! Commando na małe Atari, biorąc pod uwagę możliwości i ograniczenia sprzętu to praktycznie majstersztyk. Już po samym rozmiarze kartridża można poznać, że gra nie miała być kolejnym tanim, budżetowym tytułem. Program planowano wydać na pojemnym 128 kB kartridżu. W 2003 roku pojawiły się też wersje na 512 kB megacarcie sprzedawane przez Sunmark. Śmiało można powiedzieć, że program wyciska z tego dosyć już wiekowego sprzętu ile się tylko da. Po uruchomieniu gry wita gracza ładny obrazek tytułowy i wpadająca w ucho muzyka (dotyczy obu wersji!).
a tutaj screen z samej gry
Zanim rozpocznie się rozgrywkę, można też wybrać jeden z 3 poziomów trudności. Grafika w grze jest ładna, czytelna i jak na możliwości małego Atari dosyć kolorowa. Ekran scroluje się płynnie. Ludzik porusza się po ekranie może nieco wolniej niż powinien, ale za to jest ładnie i płynnie animowany. Przeciwnicy też są dosyć ładnie animowani i narysowani, choć zdają się poruszać lekko skokowo. Za to nawet przy dużej ilości przeciwników nie ma żadnych spowolnień ani migotania sprajtów, za wyjątkiem migotania pocisków, choć to akurat nie przeszkadza. Grywalność zaś jest wyśmienita. Podczas gry przygrywa miła muzyczka, a oprócz tego słychać odgłosy wystrzałów i wybuchów. Dodam, że np. na C64 trzeba było wybierać albo muzyka albo odgłosy, a tu jest jedno i drugie. Do przejścia jest pełne 8 poziomów. Pomiędzy poziomami można zobaczyć jak nasz Joe, puszcza sobie dymka, czy pociąga z manierki jak na prawdziwego twardziela przystało.
obrazek tytułowy z wersji plikowej - jak widać bardzo kolorowy, ale co się stało z niebieskim mundurkiem naszego komandosa?
Sterowanie rozwiązano w ten sposób, że zwykłe przyciśnięcie przycisku powoduje strzał z karabinu, natomiast przyciśnięcie przycisku i jednoczesne wychylenie joysticka w dół powoduje rzucenie granatu. Powoduje to, że w ogniu walki zdarza się rzucić granat przez przypadek – można się jednak do takiego sterowania przyzwyczaić. W porównaniu do wersji arcadowej brakuje mi w grze jednego drobiazgu – nie pojawiają się żołnierze prowadzący jeńca, którego można uwolnić. Nie ma też żołnierzy rzucających granaty z przejeżdżającej ciężarówki. Poza tym jednak jest tu chyba wszystko – strzelające bunkry, żołnierze z granatnikami i bazookami, murki, okopy za którymi chowają się przeciwnicy, przejeżdżające jeepy i motocykle, sekretne obszary, no i bramy kończące każdy poziom.
Moja ocena: -5
Atari 7800 Prosystem
Ta wersja jak na możliwości tej konsolki jest bardzo dobra. Nie wiem czy programistom udało się wycisnąć ze sprzętu wszystkie możliwości, ale widać, że bardzo się starali. Dodam, że grę wydano na pojemnym 128 kB kartridżu, a programowaniem zajął się ten sam team który odpowiedzialny jest za wersję XL/XE czyli Sculptured Software. Na początku wita gracza obrazek tytułowy. Przyznam że ten z wersji XL/XE bardziej mi przypadł do gustu ale to przecież kwestia... gustu właśnie.
obrazek tytułowy z wersji na konsolę Atari 7800 - a gdzie niebieski mundurek? ;)
Do wyboru jest aż cztery stopnie trudności, więc chyba nikt nie powinien narzekać, że jest za łatwo albo za trudno. Gra jest bardziej kolorowa niż wersja na XL/XE, a grafika jest ładna i czytelna. Postacie również są ładnie i bardzo płynnie animowane. Całość chodzi szybciej niż na małym Atari - gra jest dużo dynamiczniejsza. Czasami jednak zdarza się, że program potrafi nieco spowolnić. Dzieje się to wtedy gdy weźmie się do ręki karabin maszynowy i zacznie naprażać ogniem ciągłym, a jednocześnie na ekranie pojawi się nieco więcej przeciwników. Nie ma jednak za to migotania sprajtów jak np na NESie.
tutaj na szczęście strój już jest taki jak być powinien :)
Dźwięk to niestety słaba strona konsolki 7800, ale tego tytułu to na szczęście nie dotyczy. Powiem więcej - dźwięk jak i muzyka są świetne i nawet nieco lepsze niż w wersji XL/XE. Cartridż z grą zawiera bowiem w sobie układ POKEY, który umila nam rozgrywkę przyjemną dla ucha muzyką, podczas gdy układ TIA zajmuje się generowaniem odgłosu strzałów i wybuchów. Gra zawiera wszystkie detale, które pojawiały się w wersji arcadowej, także te, których brakuje w wersji na małe Atari. Plusem jest też wygodne sterowanie, bowiem kontroler 7800 posiada dwa przyciski. Jednym się strzela, podczas gdy drugi służy do rzucania granatów.
pierwszy most - tam po lewej ukryte jest wejście do podziemi
Grywalność jest wyśmienita, a rozgrywka bardzo dynamiczna. Oprócz tych wspomnianych spowolnień nie ma się tu do czego przyczepić. W mojej ocenie ta wersja jest lepsza nawet niż wersja na NES’a (głównego rywala 7800) która cierpi na przypadłość zwaną migotaniem spritów.
Moja ocena: 5
Atari ST
Ta wersja wygląda najładniej ze wszystkich atarowskich Commando, bo ST to już przecież 16-bitowa maszyna. 16 kolorów jednocześnie na ekranie i rozdzielczoość 320x200 sprawiają że grafika jest niemalże identyczna, jak w wersji arcadowej. Co najwyżej proporcje ekranu są nieco zmienione, lecz poza tym gra wygląda jak wierna kopia gry z automatów.
obrazka tytułowego nie ma - tylko napis
W odróżnieniu od innych wersji na początku nie ujrzymy tutaj obrazka tytułowego. Jest tylko napis i fragment pola gry. Czyli w sumie jest tak jak w wersji arcade. Jak się nad tym głębiej zastanowić to ma to jednak pewien sens. Przecież obrazki tytułowe w grach komputerowych umieszczano najczęściej po to aby wspomóc wyobraźnie gracza - aby ten potem grając w grę mógł sobie wyobrazić, że ta zbitka pikseli która porusza on po ekranie to jest np. komandos :). Tutaj grafika jest na tyle dobra że takie zabiegi nie są konieczne ;). Niestety oprócz braku obrazka tytułowego, nie ma też wyboru stopnia trudności -czy to dobrze czy źle - kwestia dyskusyjna. Na automatach gracz też nie mógł wybrać stopnia trudności, choć sam automat posiadał jednak "dip switche", którymi to i owo w grze dało się zmienić. Gra zaś jest dosyć trudna do czego przyczynia się też fakt że broń naszego komandosa ma nieco krótszy zasięg strzału niż w innych wersjach.
graficznie ta wersja przebija wszystkie 8-bitowe wersje
Jak wiadomo słabością Atari ST jest brak sprzętowego scrolingu i spritów. Mimo tego animacja postaci, scroling ekranu i płynność są tutaj niemalże bez zarzutu. Na dalszych poziomach, gdy pojawiają się strzelające bunkry i na ekranie jednocześnie dużo się dzieje, odnosiłem momentami wrażenie jakby gra nieco zwalniała, ale było to ledwo odczuwalne. Muzyka i odgłosy są bardzo dobre, chyba nawet lepsze niż na 7800 i XL/XE, choć to już w sumie kwestia gustu. Czyżby najlepsza wersja ze wszystkich? Niestety jest kilka drobiazgów, które psują nieco grywalność tej wersji. Pierwsza rzecz to szwankująca detekcja kolizji. Zdarza się czasem przejść ludzikiem przez pocisk wroga, jakby nigdy nic. Podobnie z przeciwnikami - raz uda się otrzeć o przeciwnika bez szwanku innym razem zaś program uzna w tej sytuacji, że przeciwnik naszego komandosa jednak dotknął.
16-bitowy komados w akcji
Drugi minusik to sterowanie – rzucanie granatów zostało rozwiązane inaczej niż w wersji z małego Atari, a podobnie do wersji z 2600 – moim zdaniem gorzej. Krótkie przyciśnięcie przycisku powoduje tutaj wypuszczenie serii pocisków z karabinu, jeśli jednak nie zwolni się przycisku, lecz będzie go trzymać dalej, to po chwili ludzik rzuci granat. Nie jest to niestety najlepsze rozwiązanie. Fakt - dzięki temu rzadziej zdarza się rzucić granat przez przypadek, ale ta chwilka, którą trzeba odczekać jest tutaj krytyczna. Nie można, bowiem rzucić granatu wtedy, kiedy tego wymaga sytuacja, tylko trzeba nacisnąć przycisk o odczekać około 1 sekundę zanim ludzik rzuci granat. W tym czasie może się wiele wydarzyć, bo akcja gry jest bardzo szybka. Na przykład to, że nasz bohater oberwie granatem, bo przeciwnik rzuci go szybciej.
Jest nawet tablica highscore, wpisując inicjały strzelamy do literek jak na automatach
Trzecia rzecz to sekrety – w tej wersji, albo ich nie ma albo zostały rozmieszczone inaczej niż w wersjach na 7800 i małe Atari. Te wady które wskazałem nie zabijają na szczęście przyjemności z gry – jest to niezła wersja ze świetną grafika i muzyką, ale minusem jest nieco gorsza grywalność niż dwóch poprzednich wersji.
Moja ocena: -5
Podsumowując, oprócz wersji VCS wszystkie pozostałe atarowskie wersje są jak najbardziej godne polecenia. Jako najlepszą wskazałbym wersję z 7800, choć to może być kwestia dyskusyjna.
Porady spod lady
- Amunicja jest nielimitowana, więc idąc warto strzelać cały czas w różnych kierunkach nawet specjalnie nie celując. Zawsze kogoś uda się trafić. - Nie należy starać się zastrzelić każdego przeciwnika na ekranie, lepiej po prostu iść do przodu i niektórych przeciwników zostawić za sobą. - wersje 7800 i XL/XE: wejście do pierwszego sekretu znajduje się przy pierwszym moście, który przegrodzi drogę naszemu komandosowi. Należy rzucić granat w mur z cegieł blisko lewej strony ekranu, aby odsłonić wejście. W wersji XL/XE jest ukryte jeszcze drugie wejście do tego sekretu. Po rozpoczęciu gry trzeba przejść mniej wiecej jeden ekran do przodu aż po lewej ukarze się małe jeziorko, apo prawej skarpa w podstawę której nalezy rzucić granat. Miejsce to jest widoczne na screenshocie z gry przy opisie tej wersji. - wersja 7800: drugi ze znalezionych przeze mnie sekretów ukryto na drugim poziomie - przy pierwszym moście należy rzucić granat w mur blisko prawej krawędzi ekranu. - wersja XL/XE: po wejściu do sekretnego pomieszczenia uważaj na węże - są słabo widoczne i nieruchome, ale zabójcze jeśli się w nie wejdzie.
sekretne pomieszczenie - uwaga na toczący się głaz!!!
- wersja 7800: po wejściu do sekretnego pomieszczenia uważaj na pułapki w postaci toczących się głazów ala Indiana Jones – można w ten sposób łatwo stracić życie. Jest sporo więcej przeszkadzajek niż wersji na małe Atari, bo pojawiają się tutaj również wrodzy żołnierze, a także można natknąć się na pająki i nietoperze, które trzeba omijać, gdyż nie da się ich zastrzelić ani nawet zabić granatem.
2010-09-25 17:25 by Urborg
komentarzy: 35
The Fender @2010-10-10 10:15:32
Fajny artek :) Faktycznie, pamiętam że chorowałem kiedyś na Commando w wersji XL/XE. I choć doczekałem się wtedy szybciej Amigi 500 niż dobrej konwersji to miło poczytać, że się komuś chciało napisać tę grę i to w tak atrakcyjnej (jak na Atari8) postaci :)
Heh... Pamietam, jak kupowalo się kolejne kasety ze zlej i brzydkiej gieldy;) czekalo 15 minut (nie mialem turbo, ale i tak bylem w lepszej sytuacji niz znajomi z interfejsami;)) a potem czlowieka spotykalo tylko rozczarowanie, bo gry szumnie nazywane COMMANDO, miały mało wspólnego z tym, co człowiek naogladał się w wersji ARCADE. Dobrze, ze istnial jeszcze dobry WHO DARES WINS II:)
Jacques @2010-10-10 12:48:09
"Co więcej gra zadziwia jakością wykonania i śmiało można powiedzieć, że zostawia daleko za sobą wersje z C64 czy NES’a."
Wykonanie tak, natomiast BARDZO MOCNO brakuje dynamiki z wersji C64... Ale o opieszałości komandosa z wersji XL/XE wspomniał gdzieś dalej w tekście sam Urborg. Gratulacje, bardzo fajny artykuł :-)
Krótki @2010-10-10 12:58:32
- Commando jest z 1985 roku - Nie ma czegoś takiego jak Sculpture Software - Commando dla XL/XE był sprzedawany przez Sunmark już w 2003 i w tym też roku zdumpowany - Wersja XE jest na zwykłym 128KB kartridżu XEGS, a tylko SunMark przerobił ją sobie na 512KB żeby móc sprzedawać na MultiCarcie - Kto to jest Scion? Muzykę w Commando+ napisał Sack/Cosine, o czym zresztą poinformowano na ekranie tytułowym - Wersja 7800 też była na kartridżu 128KB
W tekście mowa jest o nożu dla naszego komandosa - jak z niego skorzystać w wersji XL/XE?
Rastan @2010-10-10 16:39:17
drobna nieścisłość: "po uruchomieniu gry wita gracza ładny obrazek tytułowy i wpadająca w ucho muzyka (dotyczy obu wersji!). "
obu wersji, tzn. których ? bo zdaje mi się, że w oryginalnej wersji nie ma tam muzyki, muzyka dodana jest wersji Commando+ i jest to przeróbka utworu z C-64.
Rastan @2010-10-10 17:04:53
Sprawdziłem muzykę na stronie tytułowej i w wersji oryginalnej jest tylko, krótki fragment utworu. Dosyć szybko gra przechodzi w tryb demo.
Krótki @2010-10-10 19:04:34
> W tekście mowa jest o nożu dla naszego komandosa - jak z niego skorzystać w wersji XL/XE?
Nóż jest wyłącznie w wersjach Sculptured Software. Możesz go znaleźć raz na każdym poziomie. Powoduje, że przeciwnicy giną od zetknięcia z komandosem.
Mysle ze wersja na Atari2600 zostala oceniona zbyt krytycznie. Jak na mozliwosci tego leciwego sprzetu to Commando jest po prostu fenomenalne i to z cala pewnoscia jedna z najlepszych gier na ten system (jesli nie najlepsza zaraz po River Raid). Ktos w ogole kojarzy jakas inna gre na VCSa z muzyka? Wiadomo ze w porownaniu do innych systemow wyglada to wiesniacko ale oceniajac gre powinno sie chyba jednak patrzec na stosunek jakosc/mozliwosci.
The Fender @2010-10-11 18:26:09
Wersja na konsolkę A2600 została oceniona z perspektywy ogólnej gier Commando, gdzie wersja arcade to dajmy na to maksymalna ilość punktów a wersja z drugiego końca to właśnie A2600. Podzielam w pełni zdanie Urborga na temat tej wersji. Tak ogólniej - pewnie się narażę - ale w latach popularności tego typu konsoli w Polsce czyli latach 1986-1989 (strzelam PI*drzwi) jedyną jej zaletą była ilość gier jaka przychodziła z dobrodziejstwem inwentarza. O jakości nie wspomnę, choć koledzy grali w boks i jakieś tam strzelanki marne. Grafika i ogólnie poziom takiego np ZX Spectrum z tamtych lat to drugi koniec galaktyki. No ale kogo wtedy było stać na własny komputer... A grać chciał każdy.
Kasia @2010-10-11 23:15:13
Jak ktoś lubi takie gry to polecam WarZone (Core) na Amigę.
Tdc @2010-10-12 04:40:42
Bardzo fajnie się czytało.
Również podkreślę zagadnienie nieprawdopodobnej wersji na Atari, jest to chyba jedyna wersja dla ośmiobitowych komputerów, gdzie wylatuje na początku duży sprite z helikopterem - jak na automatach !
Brak tej gry na Atari to był wtedy wielki wstyd, szydzili z nas użytkownicy innych komputerów (na wszystkich była jakaś konwersja), a tu jak widać oliwa sprawiedliwa i po latach okazało się że to im jest łyso ;):)
Zawsze uważałem się za eksperta od tej gry (kiedyś nawet dostałem nagrodę za opis arcade), jednak nic nie wiedziałem o sekretnych pomieszczeniach - to dopiero dla mnie odkrycie !;)
Odnośnie mojego opisu gier z tej serii to znów oczywiście się mocno uzupełniają ;) jednak mogliśmy połączyć siły tak jak w opisie Archonów... No nic... skoro mój tekst ma być drugi to przez Ciebie teraz będę musiał się postarać aby mój był dużo lepszy :D
Co do trudności w grze na Atari ST to nie tyle chodzi o zasięg strzałów, ale o zmniejszonej ilości kierunków padania (brak interpolacji) oraz kąty padania kluczowych kierunków nie pasują do rozgrywki - w ten sposób jest to trudniejsza wersja od arcade.
> - Nie należy starać się zastrzelić każdego przeciwnika na ekranie, lepiej po prostu iść do przodu i niektórych przeciwników zostawić za sobą.
Nie zgodzę się z tą poradą, najlepsi wymiatacze automatowi właśnie tak grają że niby się nie zatrzymując, na ekranie mają puste pole ! Warto coś takiego zobaczyć)
grzybson: W wersji na małe Atari jest i nóż i karabin - elementy, których nie ma nawet na automatach !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Chyba po raz pierwszy napisałem tyle wykrzykników - ale to naprawdę dobry powód ! ;)
No i dzięki Urborg za fajny temat wyciągnięty ponownie na światło dzienne ;)
@Kasia - Jesli mowa o tego typu grach na Amige to procz WarZone polecam od siebie Watch Tower. Co prawda to juz na A1200, ale gierka naprawde wymiata, a i poziom trudnosci tez jest odpowiednio wysrubowany :D
A na automatach były sekretne pomieszczenia? - chyba nie!? ale w sumie to nie jestem pewny na 100%.
Poza tym znalazłem jeszcze nowy sekret w wersji XL/XE. Co ciekawe nie ma tego sekretu w wersji 7800 (sprawdziłem!) co by znaczyło że rozkład sekretów w tych wersjach się nie pokrywa, albo przynajmniej nie do końca jest ze sobą zgodny. Zaczynając na pierwszym poziomie trzeba przejść mniej więcej jeden ekran do przodu, aż po lewej stronie ekranu ukaże się małe jeziorko. Po prawej zaś będzie skarpa w podstawę której trzeba rzucić granat, aby otworzyć wejście. Przejście przez ten sekret jest sporym skrótem, gdyż wychodzi się już blisko bramy kończącej poziom.
W ten sposób traci się możliwość odwiedzenia drugiego z sekretnych pomieszczeń, tyle że... tak naprawdę oba te sekrety to jest jedno i to samo pomieszczenie, lecz prowadzą do niego dwa różne wejścia :). Układ jest ten sam - w każdym można uwolnić czterech więźniów i wychodzi się nawet w tym samym miejscu. Czyli można by powiedzieć, że znalazłem nie tyle drugie sekretne pomieszczenie co drugie wejście do sekretnego pomieszczenia.
Krótki @2010-10-12 13:39:31
> A na automatach były sekretne pomieszczenia? - chyba nie!? Nie było. Jest to wynalazek Sculptured Software, so spółki z nożem i karabinem.
Czy ktoś słyszał może gdzie lub skąd można by było pobrać tą wersję dla XE z 89 roku, lub czy gdzieś są screen-y tej wersji o ile w ogóle coś wyciekło bo z opisu wynika że powstała i to już prawie w finalnej wersji .
Krótki @2010-10-12 17:50:13
Ale ossochozi przecież screeny są w artykule. Żeby zajrzeć do bazy plików na niniejszej stronie to się nie pofatygowałeś?
Widzę screen-y ale jak mniemam są to screen-y z wersji wypuszczonej bodajże 2 lata temu a mnie chodzi o te z roku 89 . No chyba że się pomyliłem to sorki bo wygląda to dokładnie tak jak ta nowa wersja .
Jeśli chodzi o nóż i karabin to zawsze mnie to intrygowało do czego służą. Nóż faktycznie działa. Natomiast kompletnie nie widzę różnicy w strzelaniu jak się weźmie karabin na XL/XE. Zawsze jest tak, że jeśli będzie to mała seria to doleci do końca ekranu (zasięg), natomiast gdy naciskamy szybko fire to wtedy mamy pociski bardzo bliskie (efekt braku obiektów do animowania większej ilości pocisków, czego nie ma na automatach). Karabin nic nie zmienia, proszę Was postarajcie się wybadać co daje ten przedmiot.
wejście do pierwszego sekretu znajduje się przy pierwszym moście, który przegrodzi drogę naszemu komandosowi. Należy rzucić granat w mur z cegieł blisko lewej strony ekranu, aby odsłonić wejście.
Drugie wejście jest także po prawej! :D (dwa wejścia symetrycznie)
grzybson: faktycznie! Są dwa wejścia symetrycznie po lewej i po prawej. W dodatku oba można odsłonić jednocześnie. Czyli na pierwszym poziomie są aż 3 wejścia do sekretnego pomieszczenia!
toma$z @2010-10-15 16:12:01
wresja na atari mnie rozczarowala. tyle lat czekania:( nie ma dynamiki c64 przez co gra traci wiele ze swojej grywalnosci.no i ten dzwiek.... jednak c64 znacznie lepiej sie nadawalo do takich gier, a sid wymiatal niemilosiernie.
Tdc @2010-10-20 04:55:45
Krótki, dzięki faktycznie ;) Trochę to chybiony pomysł gdy w grze brakuje pocisków, a autorzy dodają autofire.
toma$z: nie zgadzam się z tym aby to Sid był jakimś pogromcą POKEYa a już szczególnie w tej grze nic szczególnego się nie dzieje. Co do wersji Atari to faktycznie wyjątkowo nędznie jest zrobiona (ta oryginalna) oprawa muzyczna - po prostu zabrał się za to nie właściwy człowiek.
numbers@o2.pl @2011-04-11 20:09:09
Sen, ktory sie spelnil, dla kazdego atarowca :) Mam nadzieje, ze ktos kiedys znajdzie developerska wersje Platoon, Barbarian i The Train :)
IRATA4 @2011-06-26 21:22:54
Gdzie można zamówić wersję cartridge tę która to odpala się na 128 ?
Krótki @2011-07-06 13:12:44
Na Atarimanii.
cpt. Misumaru Tenchi @2011-08-12 01:51:24
Świetny artek, bardzo podoba mi się porównywanie wszystkich istniejących wersji, sam tak bardzo często czynię podczas budowania mojej ultimate kolekcji gier na emulatorach. Jako były(?) komodorowiec potwierdzam: wersja na C=64 ma tylko trzy etapy. Poza tym muszę ci podziękować za... zainteresowanie mnie 7800 ProSystemem. Do tej pory sądziłem, że to niewiele warte gierki z początku lat 80-tych (nie czarujmy się, sporo gier na Atari 800 z tamtych lat dziś już nie ma szans), ale widząc obrazki z tej wersji czym prędzej zaopatrzyłem się w emulator i pełen ROMset do niego. To moja 32 emulowana platforma. Jako że widziałem już niemal wszystko na wszystko, jestem cokolwiek napalony - kto wie jakie fajne wersje gier różne od tych które znam z automatów/innych platform uda mi się znaleźć.
Na Atari XL/XE ta gra była zupełnie inna, szło się ulicą miasta pomiędzy blokami, czołgi jeździły i podobni do komanda ale czarni łazili i szło się, jak w River Raid do przodu. Bardzo fajna była.
Te screeney w artykule przypominają bardzo fajną grę na XL/XE: Who Dares Wins II. Nawet muzykę miała fajną pasującą do komanda w Wietnamie i szło się po pustyni samodzielny-żołnierz jakiejś przez zasieki, armie, sprzęty zmechanizowane, domki, miny, samoloty, wybuchy, niezła akcja tam się działa. I po odstrzeleniu było takie 'Aaaaaa' że ręce i nogi latały bohaterowi jak mrówce wystraszonej albo kobiecie w panice i koniec... od nowa... fajne gry - obie. Innych nie znam. To chyba nie na Atari. Barbariana też nie zrobili na Atari. Ani Cobry ani Predatora, Robocopa, Terminatora, etc. Szkoda. Ale inne były za to świetne. Na te można było popatrzeć tylko, hmm... no szkoda... ale Conana mieliśmy genialnego za to.Super przygoda i produkcja. Pewnie Datasoftu mogę zgadywać. Tylko Oni robili genialne przygody - znali się. Total professional, jak Spielberg, Lucas, Sierra analogicznie na PC - mieli swój poziom i klasę, nawet chyba wyżej niż Sierra, nie w tym znaczeniu porównuję. Wyżej profesjonalni byli chyba.Takie mam wrażenie. Ci z Datasoftu. Kultowa klasyka - każda produkcja. Wiedzieli, co robią. Jak perły genialne, każda jedna. Nie ma takich firm za dużo nigdy w historii na świecie. Tylko nieliczni i pojedyncze, jak z geniuszami się zdarza - ta sama zasada.